Wybór odpowiedniego roweru do dirt jumpingu
Chcesz dowiedzieć się, o co chodzi z tym całym dirt jumpingiem? Wszyscy twoi znajomi skaczą, robią triki, więc ty też tak chcesz? I bardzo dobrze! To fantastyczny sport, ale warto wiedzieć, od czego zacząć, jakie są typy rowerów do skakania i na jakie zabezpieczenia postawić!
Światek rowerów MTB ulega coraz większej specjalizacji, a co za tym idzie – specjalizują się również rowery. Wszystko po to, by sprostać coraz wyższemu poziomowi zawodników i ich coraz bardziej skonkretyzowanym potrzebom. A co dobre dla nich, to również i dla nas, pasjonatów kolarstwa w terenie.
Jedną z najbardziej kreatywnych dyscyplin kolarstwa grawitacyjnego jest dirt jumping. Konkurencja ta polega na skokach rowerowych na specjalnie przygotowanym torze ziemnym z przeszkodami. Im większe skoki oraz im więcej wykonanych trików w czasie lotu, tym lepiej. Najlepsi zawodnicy, w tym nasz Dawid Godziek, wykonują tzw. comba, czyli 2–3 triki w jednym skoku. Nie raz tworzą również nowe. To fascynujący świat, który warto odkryć, ale najlepiej zacząć od początku, czyli od sprzętu.
Co to jest rower dirt i co sprawia, że jest odpowiedni do skakania?
Dirt to najczęściej sztywny, mały i niezwykle wytrzymały rower, wyposażony najczęściej w koła o rozmiarze 26″. Wszystko w nim jest podporządkowane wytrzymałości i sprawności w locie.
Sercem każdego roweru jest rama. Dzięki zastosowaniu odpowiedniej geometrii możemy uzyskać konkretne cechy, które umożliwiają dany styl jazdy oraz ułatwiają wykonywanie trików. Może być zbudowana z aluminium albo jeszcze bardziej wytrzymałej stali. Konstrukcja ramy jest wzmocniona, ponieważ musi wytrzymywać ogromne przeciążenia przy lądowaniach na twarde podłoże z wysokości nawet kilku metrów. Aby nie przeszkadzała w wykonywaniu skomplikowanych trików, występuje w małych rozmiarach z bardzo niskim przekrokiem. Krótki tylny trójkąt i duży prześwit na szeroką oponę dopełniają obrazu. Ze względu na napęd single speed bez przełożeń, najczęściej stosowane są poziome haki tylnego koła. Napięcie łańcucha reguluje się przesuwając w ramie tylne koło do przodu lub do tyłu.
Jeśli dysponujesz bardziej zasobnym portfelem, możesz rozważyć model z tylną amortyzacją. Jest ona niewielka i nastawiona raczej na poprawę właściwości jezdnych i wybaczanie błędów, niż na komfort. Najczęściej występuje w odmianie slope style – to najbardziej ekstremalna odmiana dirtu, w której najazdy mają po kilka metrów wysokości a loty dochodzą do kilkunastu metrów na wysokości nawet 6–8 metrów!
Ale zejdźmy na ziemię. Na początek wystarczy jedynie przedni amortyzator o skoku między 80 a 120 mm, mocnej konstrukcji i prostych regulacjach. Nie znajdziecie tu mocno skomplikowanych konstrukcji jak w XC czy enduro i DH.
Jakie cechy konstrukcyjne roweru dirt wpływają na efektywność skoków?
Na początku należy zaznaczyć, że największy wpływ na skuteczność mają umiejętności ridera. Rower sam nie skacze, ale powinien nam w tym pomagać, a nie przeszkadzać.
- Rower powinien być niezawodny i wytrzymały. Poza samą ramą i amortyzatorem warto zwrócić uwagę na wytrzymałe koła, mocne korby i pedały, bo to one przyjmą największe obciążenia przy lądowaniu. Liczy się też wytrzymały mostek i kierownica.
- Rower musi być zwarty i stosunkowo mały – mniejszy rozmiar łatwiej opanować w powietrzu. Opłaca się postawić na najprostszą możliwą konstrukcję – im mniej części, tym mniej może ulec awarii. Stąd stosowanie napędu 1×1, czyli jeden blat z przodu i jeden tryb z tyłu. Tak na prawdę więcej nie potrzeba. Brak zbędnego osprzętu na kierownicy ułatwia tzw. bar spiny, czyli obroty kierownicy. A najlepsi dirtowcy potrafią wykonać nawet 4–5 bar spinów w czasie lotu!
- Liczy się też waga, ale zawsze w drugiej kolejności, po wytrzymałości. Lekki rower łatwiej opanować i wprowadzić w obroty. Będzie to miało duże znaczenie przy niektórych trikach, jak tail whip, 360 itp.
- Dbałość o szczegóły, np. długie chwyty kierownicy. Te w dirtówkach mają nawet po 15 cm. Wyczucie kierownicy i łatwość w jej chwyceniu gdziekolwiek po wykonaniu trudnego triku może uratować życie! Dotyczy to też doboru pedałów – nie mogą być zbyt przyczepne (jak w enduro czy dowhillu). Powinny dawać możliwość łatwej zmiany pozycji buta na pedale, ale też pewne podparcie. Można co prawda pomyśleć: tak często ulegają uderzeniom w glebę, więc po co wydawać więcej na wysokiej klasy pedały. Urwany przy lądowaniu pedał może się przełożyć na poważną kontuzję stopy, a tego nie chcecie! Więc jednak dobra oś, dobre łożyska, ale klatka może być z kompozytu.
- Czasami rower do skakania może być wyposażony w rotor, czyli mechanizm umożliwiający swobodne kręcenie kierownicą. Jest to szczególnie ważne w niektórych trikach, takich jak bar spin czy tail whip.
- Nie bez znaczenia są również opony. Zwykle o szerokości od 2.1’’ do 2.5’’, z drobnym bieżnikiem, który ma zapewnić wystarczającą przyczepność, ale również niskie opory toczenia. Gruby bieżnik nie jest też dobrze widziany na najazdach, które z trudem zostały usypane i wyklepane przez innych riderów. Wie o tym każdy, kto chociaż raz je własnoręcznie wybudował! Swoją drogą warto podkreślić, że do dobrych zwyczajów należy pomaganie przy budowie lub remontach torów dirtowych – kto nie kopie, ten nie jeździ!
Modele rekomendowane do dirt jumpingu od Tabou
W ofercie marki Tabou są bardzo rozsądnie skomponowane modele rowerów o nazwie Tabspin. Występują w kilku wersjach cenowych, jednak wszystkie oferują fantastyczny stosunek jakości od ceny. Są wytrzymałe, mocne i mają hamulec tarczowy, co nie jest regułą w tej klasie cenowej. Charakteryzują się też bardzo dobrą geometrią i fantastycznie wyglądają, co nie jest bez znaczenia, kiedy już zwrócicie na siebie uwagę dobrym trikiem.
Jakie są najczęstsze błędy przy wyborze roweru do skakania?
Złym pomysłem jest kupowanie roweru nieprzeznaczonego do dirtu, np. jakiegoś małego roweru do cross country. Nie wytrzyma zbyt długo, a kiepsko byłoby złamać ramę przy lądowaniu.
Kupno używanego roweru dirt również jest obarczone dużym ryzykiem. Należy bardzo dokładnie obejrzeć ramę, szukając potencjalnych śladów pęknięć. Ostrożnie trzeba traktować również zapewnienia sprzedającego, że jeździł nim tylko po bułki. Te rowery dostają zawsze mocno w kość. Dlatego zdecydowanie lepszym pomysłem jest kupno tańszego modelu sprawdzonej marki, jak np. Tabou, ale jednak nowego. Tym bardziej że rowery Tabspin są dostępne w promocji Cashback, dzięki której część kasy wraca na wasze konto, a więc będzie na kask!
Bezpieczeństwo przede wszystkim – głowa zawsze w „orzeszku”
Poza samym rowerem dirtowym – to najważniejszy zakup. ZAWSZE należy jeździć w kasku, najlepiej typu full face. Zwłaszcza kiedy zaczynacie swoją przygodę z dirtem. Obowiązkowe są też ochraniacze na kolana a rozsądek podpowiada, aby chronić również łokcie i zakupić żółwia na plecy. Gleby w dircie to pewność. Zanim zaczniecie ćwiczyć triki dobrze jest nabyć podstawowe umiejętności – upadanie i sprawną ewakuację z roweru. Czujecie w locie, że nie będzie dobrze? Puszczacie rower i spadacie jak kot na cztery łapy. I odchodzicie cali i zdrowi. Do tego sam rower ma o wiele większe szanse na brak uszkodzeń, jeśli upadnie bez waszego obciążenia.
Rower jest gotowy, a Ty?!
Teraz już wiecie, jakiego roweru i sprzętu ochronnego potrzebujecie. Zacznijcie od mniejszych hopek typu stolik. Jak już poczujecie się pewniej, możecie przejść na najczęściej występujące na torach dirtowych tzw. double, czyli hopy z dziurą w środku. Zawsze mierzcie siły na zamiary, wszystko po kolei. Nie dajcie się podpalić kumplom – jedni progresują szybciej, inni wolniej. Najważniejsze, to nie zrobić sobie krzywdy. Jeśli macie taką możliwość, weźcie kilka lekcji u instruktora. Dzięki temu nabierzecie dobrych nawyków, umiejętności i pewności.
Kto wie, może w efekcie wylądujecie na największych światowych zawodach jak nasi najlepsi zawodnicy – bracia Godziek. Powodzenia!